Podroz do Cieszyna
13 stycznia 2007 wyruszylismy w kolejna podroz do domu.
Podroz: Boston, Zurich, Praga, Olomuniec, Cieszyn z nieplanowanym noclegiem w Pradze, gdzie chwila nieuwagi kosztowala nas rozbite okno w aucie i ukradziony plecaczek kolegi, w ktorym wiozl do Olomunca pare koszulek i bielizne na przebranie, natomiast nasze 160 kg bagazu zostalo nietkniete.
Bagaz: 2 torby po 32kg, 2 torby po 23kg, 2 torby po 10 kg i torba z 3 parami nart- 30kg. Zdecydowanie za ciezko dla zwyklego zlodziejaszka..
Praga: spotkanie ze znajomymi przy grzancu i talerzu smazeneho syra s tatarskou omackou, hranolkama a oblohou :D
Lotniska: w Bostonie i w Zurichu:
Palarnia dla wielbladow i uszkodzone auto:
Linda, Tomas, Rado i Tiso oraz ja z Linda i naszymi serami:
Panorama Cieszyna z odleglosci paru kilometrow zawsze sprawiala przyjemnosc mojemu oku, nawet po kilku dniach nieobecnosci, tym przyjemniejsza po roku nieobecnosci. W Cieszynie zmienilo sie jedynie (a moze az) glowne skrzyzowanie w centrum miasta, gdzie utworzono rondeczko i zmieniono nieco ruch, pare ulic i przystankow. Wszystko inne po staremu. W domu czekala rodzina z pomidorowa z lanym ciastem i kluska z poledwica, a na Chopina czekala Karolcia z Sylwia.
Panorama Cieszyna z naszego okna, Rodzice:
Spozniony Aniolek:
Tym razem mialam troche lepiej zorganizowany czas i zdazylam spotkac sie z cala Rodzinka i przyjaciolkami w Cieszynie, na te z Krakowa niestety zabraklo nie tyle czasu, co pogody na wojaze. No ale mam nadzieje, ze nastepnym razem sie juz uda.
Ania z Tomkiem, Majka i Markiem:
Wiktor i Paulina, zbiorowe- stoja: Monika, Kasia, Adam, Mietek, siedza: Marcin, Wiktor, Jagoda, Asia, Nikodem, Ania, Krysia i Paulina:
Jak co roku udalo mi sie spotkac z dziewczynami z druzyny. Tym razem zabraklo Kacheli, ktora przyjezdza z Francji w marcu i Gosi, ktora jest juz z powrotem w Chicago.
Spotkalysmy sie jak zwykle na granicy, tuz za ktora znajduje sie nasza ulubiona restauracja DaCapo (choc mogliby w koncu dac smazony ser do menu..). Tam, przy lamkach czerwonego wina (przy butelkach w zasadzie) i talerzach pelnych wysmienitego wloskiego jedzenia, jak zwykle usmialysmy sie do bolu, przypominajac sobie stare, dobre czasy LKS Cieszynianki i ogladajac zdjecia, ktore kazda wygrzebala gdzies z albumow i przyniosla tego wieczora ze soba.
Zdjec z dyskoteki w Retro niestety nie posiadamy, ale tez bylo fajnie.
Cieszynianka w skladzie: Doris, Dusia (stoja), Monika, Sylwia, Monika, Sabina:
W nasza ostatnia srode urlopu pojechalismy z Tomasem na basen do Hotelu Golebiewskiego w Wisle, gdzie w roznego rodzaju solankach, saunach i basenach nabieralismy sil na powrot do pracy.
Trzy tygodnie przelecialy szybko, lecz bardzo przyjemnie. Wypoczeci wrocilismy do Bostonu.
Z moimi Rodzicami i przystojnym bratem: